Takiego spokoju nie ma nigdzie... pewnie niektórzy z was wiedzą o czym mówię. Po kilku miesiącach spędzonych w pełnym wrzawy mieście przyjechałam do domu i nie mogłam się nadziwić jak wolno tu płynie czas, zupełnie jakbym znalazła się w próżni. Po burzy poszłam na spacer do lasu, wszystko pachniało "świerzością". Nawet krople spływające z traw do moich butów były orzeźwiające i przyjemne. Człowiek zaczyna doceniać dom rodzinny gdy już z niego wyjedzie...





ale ładne zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny kociak!!!!!
OdpowiedzUsuńcudowna i zapewne cicha okolica ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Pięknie tam!
OdpowiedzUsuńDlatego tak uwielbiam wracać ze studiów z Krakowa do siebie na wieś...
OdpowiedzUsuń